1. Tak Bóg świat umiłował, * że zesłał nam swojego Syna. Każdy, kto w Niego wierzy, * będzie miał życie wieczne. Ref. 2. Idąc na cały świat, głoście Ewangelię, * nauczajcie wszystkie narody. Kto uwierzy i chrzest przyjmie, * otrzyma zbawienie. Ref. 3. Kto Mnie wyzna przed ludźmi, * i Ja go wyznam przed Ojcem.
Tekst piosenki: Są na pewno takie strony, w których trzeba by nam być. Stoją mury po to, by je zburzyć l po to, żeby żyć. Na ziemi obiecanej lecz nikt z nas tam nie stanie. Ani ja, ani Ty. Na pewno krążą gdzieś planety, na których nie ma zim. Nawołują ciągle nas z daleka i nie słyszymy ich. Są ziemie obiecane lecz nikt z nas tam nie stanie. ani ja... ani Ty... ani Ty... ani ja... (ani Ty...) ani Ty... ani ja... ani Ty... ani ja... ani Ty... ani Ty... ani ja... Na pewno krążą gdzieś planety, na których nie ma zim. Nawołują ciągle nas z daleka i nie słyszymy ich. Są ziemie obiecane lecz nikt z nas tam nie stanie. Ani ja... (ani Ty...) ani Ty... Ani ja... (ani Ty...) ani Ty... (ani ja...) ani Ty... Ani ja... (ani Ty...) ani Ty... (ani ja...) Nie zdążymy na czas, nie zdążymy tam być. Ani Ty... ani ja... ani ja... ani Ty... Nie umiemy stąd odejść Ani tu być. Na pewno krążą gdzieś planety, na których nie ma zim...
Tłumaczenia w kontekście hasła "ani Ty" z polskiego na angielski od Reverso Context: Widzę, że ani Ty ani żaden z Twoich przyjaciół nie macie żadnego wytłumaczenia.
Są na pewno takie strony w których Trzeba by nam być Stoją mury po to by je zburzyć L po to żeby żyć Na ziemi obiecanej Lecz nikt z nas tam nie stanie Ani ja Ani ty Na pewno krążą gdzieś planety Na których nie ma zim Nawołują ciągle nas z daleka I nie słyszymy ich Są ziemie obiecane Lecz nikt z nas tam nie stanie Ani ja... ani ty... Ani ty... ani ja... Ani ty... ani ja... Ani ja... ani ty... Ani ja... ani ty... Ani ty... ani ja... Nie zdążymy na czas Nie zdążymy tam być Ani ty... ani ja... Ani ja... ani ty... Nie umiemy stąd odejść Ani tu być Na pewno są planety na których nie ma zim Na pewno są planety na których nie ma zim Na pewno są planety na których nie ma zim Na pewno są planety na których nie ma zim

- Ale ja chcę, żeby były murkwie! - ryknął Klapaucjusz. - Murkwi nie będzie - rzekła maszyna. - Popatrz, proszę, na świat, jaki jest cały pełen olbrzymich czarnych dziur, pełen Nicości, która wypełnia bezdenne otchłanie między gwiazdami, jak wszystko dookoła stało się mą podszyte, jak czyha nad każdym skrawkiem istnienia.

polski arabski niemiecki angielski hiszpański francuski hebrajski włoski japoński holenderski polski portugalski rumuński rosyjski szwedzki turecki ukraiński chiński angielski Synonimy arabski niemiecki angielski hiszpański francuski hebrajski włoski japoński holenderski polski portugalski rumuński rosyjski szwedzki turecki ukraiński chiński ukraiński Wyniki mogą zawierać przykłady wyrażeń wulgarnych. Wyniki mogą zawierać przykłady wyrażeń potocznych. Widzę, że ani Ty ani żaden z Twoich przyjaciół nie macie żadnego wytłumaczenia. I see that neither you nor your friends listen to reason. Ani zespół, ani Ty, ani ta osoba nie żałujecie tego, że się rozstajecie. Neither you nor your team nor that person will regret this parting. Ani ja, ani Ty, ani Ellie. Ani BullionVault, ani Ty, nie mamy prawa czerpać zysków z załamań systemu. Neither BullionVault nor you have the right to make profits from trading system failures. Dlaczego ani Elisabeth ani Ty nie obudziliście się? Why did neither Elisabeth nor you wake up? Bez tego ani Ty, ani Twój developer (nie wspominając o inwestorach) nie będziecie wiedzieli, co robicie ani dokąd zmierzacie. Without these neither you nor your developer, not to mention investors will know what they're doing or why they're doing it. W przypadku noży bezpiecznych MARTOR z ukrytym ostrzem (SECUMAX) ostrze jest tak bezpiecznie osłonięte, że ani Ty ani zapakowany towar nie macie z nim kontaktu. A MARTOR safety knife with a concealed blade (SECUMAX) has a blade that is so securely concealed that neither you nor packaged goods can come into contact with it. Po złożeniu wniosku o transakcję w odpowiedniej sieci kryptowalut, sieć automatycznie uzupełni lub odrzuci wniosek i ani Ty, ani Luno nie będziecie w stanie anulować lub w inny sposób zmodyfikować transakcji. Once a transaction request has been submitted to the relevant cryptocurrency network, the network will automatically complete or reject the request and neither you or Luno will be able to cancel or otherwise modify your transaction. Jeśli aplikacja, która została zidentyfikowana jako złośliwe oprogramowanie, została zainstalowana na poziomie systemu (np. przez jednego z poprzednich użytkowników danego urządzenia, sprzedawcę itp.), to ani Ty, ani żadna aplikacja zabezpieczająca, ani antywirus nie może jej otworzyć i odinstalować. If an app identified as malware was installed on the system level, for example by one of the previous device users, sellers, etc., neither you nor any security or antivirus app can access and uninstall it. Jeśli jednak nabawisz się infekcji w szpitalu, na przykład gronkowca złocistego (ang. MRSA), ale ani Ty, ani Twoja dokumentacja medyczna nie będziecie w stanie wskazać, że szpital zaniedbał jakiekolwiek procedury, jest bardzo mało prawdopodobne, aby udało Ci się uzyskać odszkodowanie. However, if you get an infection in hospital, such as MRSA, and neither you nor your medical records can pinpoint any procedure the hospital failed to follow, you are very unlikely to make a successful claim. Tuż obok nas w parku Pałacowym znajduje się największe w Polsce Muzeum Przyrodniczo- Leśne oraz stacja Białowieża- Pałac, gdzie na pewno nie będziesz się nudził, ani Ty ani Twoje dzieci. Right next to us in the Palace Park you can visit the biggest Nature Museum and the station Białowieża- Pałac where you will not be bored neither you nor your children. Jeśli ani Ty, ani właściciel nie jesteście członkami Premium, zobaczysz sekcję, gdzie możesz zaktualizować swoje konto do statusu Premium. If neither you nor the owner are Premium members, you will see a section where you can upgrade your account to Premium. Gdy JUŻ się stanie, ani Ty ani nikt inny nie będzie w stanie tego zignorować: Whenever it happens, neither you nor anyone else will be able to ignore it: Pani Nasza, ani Ty, ani ja nie życzylibyśmy sobie, aby czyjeś uszy słyszały to, co mam do powiedzenia. "Lady of Ours, neither You nor I would wish living ears to hear what I have to say." Nie miała cię uszczęśliwiać, ani ty jej. She wasn't supposed to make you happy, nor you her. Ani ty ani twoja sukienka nie jesteście winne. Ani ty, ani ja nigdy jej nie widzieliśmy. Ani ty, ani twój producent. Ani ty, ani Hayes nie zrobiliście nic w sprawie ustawy antyhazardowej. Neither you nor hayes has done anything about the anti-gambling bills. Ani ty, ani Krogulec o niczym nam nie powiedzieliście. Remember, neither you, nor he told me the details of your adventures. Nie znaleziono wyników dla tego znaczenia. Wyniki: 536. Pasujących: 536. Czas odpowiedzi: 123 ms. Documents Rozwiązania dla firm Koniugacja Synonimy Korektor Informacje o nas i pomoc Wykaz słów: 1-300, 301-600, 601-900Wykaz zwrotów: 1-400, 401-800, 801-1200Wykaz wyrażeń: 1-400, 401-800, 801-1200
A może bardzo retro. Lis: Przyznaję, moje metody były retro. A może bardzo retro. – Zmiany wokół zachodzą ze mną czy beze mnie na pokładzie. My, liberałowie, cieszyliśmy się przez lata, że rządzą nasi. A w tym czasie lewica wykonywała pracę na polu wprowadzania pewnej wrażliwości oraz idei. I osiągnęła sukcesy. fot. Adobe Stock, pikselstock Kończyłam właśnie szyć sukienkę lodowej księżniczki, gdy ktoś zadzwonił do drzwi. Listonosz. Przyniósł paczkę dla Andrzeja, ciężką i ogromną. – Widzę, że mąż znalazł sobie konkretne hobby – uśmiechnął się znacząco doręczyciel, pokazując na naklejkę z adresem nadawcy. „Domowy Browar, Akcesoria i Gadżety”. Nawet nie miałam siły odpowiedzieć. Andrzej od kilku tygodni nakręcał się na domową produkcję piwa, szukał przepisów, spisał listę koniecznych akcesoriów. Wyszło mu, że za zestaw na start musi zapłacić kilkaset złotych. Protestowałam przeciwko temu wydatkowi, przypominając mu, że mamy do spłacenia nowy telewizor i pożyczkę wziętą na rower dla Krzysia, ale raczej się tym nie przejął. – Facet musi mieć jakieś hobby – oznajmił, gdy z cierpką miną wskazałam pudło. – Wolisz, żebym po pracy leżał na kanapie? Nie narzekaj. Westchnęłam i poszłam dokończyć szycie, jednym okiem patrząc w telewizor. Kupiliśmy go na „megapromocji” razem z pakietem kanałów sportowych. Mąż ze sportów oglądał jedynie piłkę nożną i czasami tenisa, ale za pakiet płaciliśmy kilkadziesiąt złotych miesięcznie. Raty za telewizor też nie były niskie. Jednak Andrzej był zadowolony. Zawsze marzył, żeby oglądać Ligę Mistrzów na wielkim, plazmowym ekranie. A marzenia trzeba spełniać, prawda? Nie miałam nawet z kim iść do kina Następnego dnia mąż siedział w dawnym pokoju córki, gdzie rozłożył swoje pojemniki fermentacyjne, menzurki, cukromierze i drożdże piwowarskie. Potem przyszła Iza z Marzenką i wnuczka od razu zaczęła przymierzać suknię na bal przebierańców. Wyglądała prześlicznie! Strasznie chciałam zobaczyć, jak tańczy w tej sukience i bawi się z dziećmi. – Zrobimy zdjęcia! – obiecała Iza. Tylko że ja nie chciałam oglądać zdjęć. Miałam nadzieję, że będę mogła przyjść na ten bal i zobaczyć wnuczkę, ale Iza kategorycznie mi zabroniła, bo „dziadkowie nie przychodzą”. Było mi trochę przykro, jednak co mogłam zrobić? Kilka dni później do kin wszedł film, który od dawna chciałam zobaczyć. Wspomniałam mężowi, że możemy się na niego wybrać, jako że w czwartki oboje mieliśmy zniżki seniorskie. – Szkoda mi czasu – odpowiedział, nie odrywając wzroku od miniaturowej beczki, do której wsypywał cukier. – Idź sama, jak chcesz, dam ci te dziesięć złotych na bilet. – Mam swoje dziesięć złotych, nie musisz mi dawać! – zdenerwowałam się. – Po prostu chciałam, żebyśmy poszli razem do tego kina! Mówiłam jeszcze przez kilka minut, ale Andrzej reagował tylko zniecierpliwionym mruczeniem. Zastanawiałam się, z kim by tu iść do tego kina, niestety, nikt nie przyszedł mi do głowy. Nie miałam przyjaciółek ani nawet koleżanek. Całe życie poświęciłam rodzinie, dwójce dzieci, potem wnukom oraz oczywiście mężowi. Nie pracowałam, bo Andrzej prowadził swoje studio poligraficzne i sporo zarabiał. Oznaczało to, że nie miałam nawet znajomych z pracy. – Izunia, nie chciałabyś iść do kina na ten nowy film o szpiegach? – zadzwoniłam w końcu do córki. Iza nawet się nie wahała. Od razu powiedziała, że nie ma czasu. Jasne, rozumiałam to: szkoła Krzysia, przedszkole Marzenki, zebrania, bale i tak dalej. Do tego przecież sama pracowała. Co ja sobie myślałam, głupia! Syn, nawet gdyby chciał, nigdzie by ze mną nie poszedł. Był w szkole wojskowej, daleko od domu, przyjeżdżał tylko na święta. Postanowiłam więc iść sama. „Sporo ludzi chodzi samotnie do kina, to normalne” – przekonywałam sama siebie, ale potem, stojąc przed salą, zorientowałam się, że jestem jedyną samotną starszą panią w całym multipleksie. Wszędzie pary, grupki, rodziny. Tylko ja stałam tam z boku i udawałam, że strasznie mnie interesują afisze na ścianach… Niby byłam wśród ludzi, a czułam się najbardziej samotną osobą na świecie. Dlatego przysięgłam sobie, że nigdy więcej tego nie powtórzę! W domu zastałam Izę. Rozmawiała z Andrzejem i z kontekstu zorientowałam się, że przekonała go, aby kupił na firmę komputer, który dostałby Krzyś. Zdziwiło mnie to, bo chociaż firma należała do Andrzeja, zawsze konsultował ze mną większe wydatki. – Daj spokój! – uciszył mnie, kiedy zapytałam, dlaczego nie zapytał mnie o zdanie. – Zakład ma górę zleceń, drukujemy prawie bez przerwy, stać nas, żeby spełnić marzenie wnuka. – Drukujecie, bo jest nowy rok, firmy mają jeszcze budżety na reklamę i zamawiają materiały – przypomniałam cierpko. – A w wakacje kredyty też trzeba spłacać, kiedy masz martwy sezon, nie mówiąc o końcu roku. Widziałam, że to go trochę zastanowiło, ale w końcu machnął ręką. – Marzenia są po to, żeby je spełniać – powtórzył, po czym zniknął w swoim świecie z trzydziestolitrowymi butlami, wężykami i rurkami. Rozpłakałam się jak dziecko Położyłam się na kanapie i, rozżalona na cały świat, włączyłam telewizor. Chciałam pooglądać swój ulubiony kanał z serialami komediowymi. Nie mogłam go jednak znaleźć i dopiero po kwadransie nerwowego pstrykania pilotem, uświadomiłam sobie, że zmieniając pakiet na sportowy, zrezygnowaliśmy z kilkunastu wcześniej odbieranych programów! Byłam tak rozgoryczona po samotnej wyprawie do kina, zaniepokojona rosnącymi zobowiązaniami finansowymi i urażona tym, że mąż od kilku dni mnie ignorował, że zaczęłam płakać. A nie płakałam, nawet kiedy mój ukochany syn wyjeżdżał z domu! Od lat nie uroniłam ani jednej łzy, bo przecież musiałam podtrzymywać na duchu innych! A teraz nagle siedziałam sama w pustym salonie, patrzyłam tępo na mecz piłki ręcznej i płakałam… Czułam się tak okropnie samotna, pominięta, lekceważona przez bliskich, nieważna. Wszyscy mieli swoje zainteresowania, marzenia, zajęcia, tylko nie ja. A to dlatego, że przez kilkadziesiąt lat to oni byli moim zajęciem i jedynym przedmiotem zainteresowania. Żyłam, żeby zaspokajać ich potrzeby i spełniać marzenia. Jeśli miałam do wyboru kupno materaca rehabilitacyjnego, którego potrzebował mój kręgosłup, i spełnienie życzenia wnuka o rowerze górskim, wygrywał rower. Jeśli trzeba było wysilać oczy i kłuć sobie palce przez kilkanaście godzin, żeby uszyć wnuczce sukienkę naszywaną śnieżynkami, robiłam to, chociaż wolałabym robić co innego. Jeśli mąż chciał realizować nowe hobby i nie miał dla mnie czasu, cicho wymykałam się z domu i siedziałam sama w kinie wśród obcych ludzi… – Beata, co ty oglądasz? – nagle w drzwiach stanął Andrzej. – Co ty… Ty płaczesz? Dlaczego? – Bo nikogo nie obchodzi, czego ja chcę! – wybuchłam, nim przemyślałam sprawę. – Ani ciebie, ani Izy, ani… no właśnie, nawet nie mam kogo wymienić, bo nikogo więcej nie mam. A ja chciałabym tylko, żeby ktoś ze mną poszedł do kina! I jeszcze chcę zobaczyć swoją wnuczkę na balu przebierańców! I chcę sobie kupić materac rehabilitacyjny, żeby rano wstawać bez bólu pleców! I oglądać to, co lubię, a nie mecze! Nigdy nie zapomnę zszokowanego wyrazu twarzy mojego męża. Wyglądał, jakby dopiero teraz dotarło do niego, że ja mogę marzyć o czymś więcej niż tylko o tym, by moja rodzina była syta i zadowolona. Ale trzeba przyznać, że stanął na wysokości zadania. Przyznał, że zakup nowego pakietu programów był pochopną decyzją, tak samo jak kupienie plazmy. Telewizora nie dało się już oddać, ale od poniedziałku wróciły moje ulubione programy. Zaprosił mnie też do kina na romantyczną komedię, a potem na… romantyczną kolację. Słyszałam, jak dzwonił do Izy i mówił, że jednak w tym roku nie może już kupować sprzętu na firmę. Rozmawiali o czymś jeszcze, ale nie słuchałam, bo leciał mój serial. – Już idę! – zawołałam tydzień później, słysząc dzwonek do drzwi. To był kurier. Stał obok wielkiego, płaskiego pakunku w folii bąbelkowej. Mój materac rehabilitacyjny! Niby niewiele się zmieniło w moim życiu, ale jednak jestem szczęśliwsza. Zaskoczyło mnie, jak bardzo Andrzej wziął sobie do serca moje łzy. Wiem też, że musiał powiedzieć Izie, co się stało, bo zostałam nieoczekiwanie zaproszona na występ do przedszkola. Przedstawienie było z okazji pierwszego dnia wiosny, a moja wnuczka grała rolę ustępującej Pani Zimy. Wyglądała prześlicznie w uszytej przeze mnie sukni! Tak, dobrze jest spełniać marzenia najbliższych, ale trzeba też dać im szansę, by oni zwrócili uwagę na nasze potrzeby. I naprawdę nie ma nic złego w domaganiu się, aby coś dla nas zrobili. Wtedy wszyscy jesteśmy odrobinę szczęśliwsi! Czytaj także:„Mój facet ogląda się za młodymi dziewczynami i cyka obcym babkom fotki z ukrycia. A ja, głupia, chciałam za niego wyjść”„To moja wina, że syn sięgnął dna. Serce mi się kraje, gdy wnuczek donosi, że tatuś znów spał na podłodze”„Bieda u nas aż piszczy, a ja oddałam znaleziony portfel. Według teściowej jestem frajerką. Niestety, chyba ma rację” ani ty ani ja ani nawet cały świat – Witamy! Ani Ja, Ani Ty – Obywatel G.C., Tekst piosenki – Śpiewnik; 291. Ani ty ani ja ani nawet cały świat; Republika – Ani ja, ani ty – tekst i tłumaczenie piosenki na … Mali o Wielkim śpiewają – płyta z piosenkami – ChS MED; Obywatel GC Ani Ja Ani Ty – tekst piosenki – Teksty.org ąc Będę cię szukał (Bez linii ) Magik band Ta piosenka jest dostępna tylko z iSing Plus Za mały ekran 🤷🏻‍♂️ Rozszerz okno swojej przeglądarki, aby zaśpiewać lub nagrać piosenkę Dostosuj przed zapisaniem Wczytywanie… Własne ustawienia efektu Głośność Synchronizacja wokalu Gdy wokal jest niezgrany z muzyką! Zawsze, gdy zamykam oczyTo wtedy widzę Twoją twarzPośród ciszy w środku nocySłyszę Twój głos gdzieś pośród gwiazdBędę Cię szukał całe wiekiPrzemierzę nawet cały światPokonam góry przepłynę rzekiOddam Ci wszystko to co mamBędę Cię szukał całe wiekiPrzemierzę nawet cały światPokonam góry przepłynę rzekiOddam Ci wszystko to co mamWiem że jesteś gdzieś dalekoI czekasz bym mógł spotkać CięBędę Cię szukał wiem na pewnoGdy Cię spotkam pokochasz mnieBędę Cię szukał całe wiekiPrzemierzę nawet cały światPokonam góry przepłynę rzekiOddam Ci wszystko to co mamBędę Cię szukał całe wiekiPrzemierzę nawet cały światPokonam góry przepłynę rzekiOddam Ci wszystko to co mamBędę nosił Cię na rękachBędę nad życie kochał CięDwa spragnione miłości sercaJuż na zawsze połączą sięBędę Cię szukał całe wiekiPrzemierzę nawet cały światPokonam góry przepłynę rzekiOddam Ci wszystko to co mamBędę Cię szukał całe wiekiPrzemierzę nawet cały światPokonam góry przepłynę rzekiOddam Ci wszystko to co mamBędę Cię szukał całe wiekiPrzemierzę nawet cały światPokonam góry przepłynę rzekiOddam Ci wszystko to co mamBędę Cię szukał całe wiekiPrzemierzę nawet cały światPokonam góry przepłynę rzekiOddam Ci wszystko to co mam Brak tłumaczenia! Pobierz PDF Teledysk Informacje Read more on Słowa: brak danych Muzyka: brak danych Rok wydania: brak danych Płyta: brak danych Ostatnio zaśpiewali Inne piosenki Magik band (9) 1 2 3 4 5 6 7 8 9 0 komentarzy Brak komentarzy
Różańcowa Pani nieba ziemi. Różańcowa Pani nieba, ziemi, pozdrawiamy Cię głosy naszemi. Do Ciebie się cały świat ucieka, przez różaniec Twej pomocy czeka […]. Przyszłaś do nas z matczynym staraniem. przestrzec ludność przed Boskim karaniem. Do Ciebie …. Mówisz, że chcesz być dla nas obroną.
Ani Ja, Ani Ty LyricsSą na pewno takie strony w którychTrzeba by nam byćStoją mury po to by je zburzyćL po to żeby żyćNa ziemi obiecanejLecz nikt z nas tam nie stanieAni jaAni tyNa pewno krążą gdzieś planetyNa których nie ma zimNawołują ciągle nas z dalekaI nie słyszymy ichSą ziemie obiecaneLecz nikt z nas tam nie stanieAni ja... ani ty...Ani ty... ani ja...Ani ty... ani ja...Ani ja... ani ty...Ani ja... ani ty...Ani ty... ani ja...Nie zdążymy na czasNie zdążymy tam byćAni ty... ani ja...Ani ja... ani ty...Nie umiemy stąd odejśćAni tu byćNa pewno są planety na których nie ma zimNa pewno są planety na których nie ma zimNa pewno są planety na których nie ma zimNa pewno są planety na których nie ma zim Ani ty, D ani ja, A a ni nawet h cały świat, G - - - - - 5 ani rę ka, D ani no ga A nie po tra fią h żyćbezBo ga. G - - - - - - - 9 Po trze D buję Cię, A Typrzebaczasz G mimój grzech. A - - - - - 13 Po trze D buję Cię, A Ty oczyszczasz G serce me. A - - - - - - 17 Po trze D buję Cię, A i na do bre G i na złe. A - - - - 21 Po trze
fot. Adobe Stock, Tatyana Gladskih Mogę sobie wyobrazić, co powiedzą. W wyobraźni łatwiej wszystko przeżyć, więc może potrenuję. Mama pewnie prędzej to przełknie. Najpierw dostanie szału, ogarnie ją wściekłość, trochę pokrzyczy, złapie się za serce, a potem rozpłacze. Zawsze i do końca Jest ekstrawertyczna i na jej twarzy maluje się każda emocja, każdy ból. Ja rozumiem, że ich może to boleć. Sama nie mam dzieci, ale przecież wiem, że dla rodziców są one najważniejsze. Zawsze i do końca. Chociaż może wcale nie tak zawsze. Nie aż tak. Magda często mi opowiada, jak to u niej było. – Ja im chyba trochę zawadzałam, wiesz? – zastanawia się. – Kochali się do szaleństwa, słowo daję, przez całe życie. Nawet jako dziecko byłam zawsze na drugim planie, sami sobie wystarczali, sami dla siebie byli najważniejsi. – Chyba trochę przesadzasz – powątpiewałam. – Nie wierzę. – Ale naprawdę tak było. Trzymali się za ręce, gdziekolwiek szli, a ja wstydziłam się za nich, bo wydawało mi się to potwornie głupie i dziecinne. Jak nastolatki! Potrafili dawać sobie buzi w autobusie, na przystanku albo stojąc w kolejce w sklepie. Nasza sąsiadka nazywała tatę „dziubdziusiem”. Ja oczywiście uważałam, że to obciach straszny. A oni się śmiali i wcale im nie przeszkadzało, że ktoś może tak złośliwie na nich patrzeć i ich krytykować. – Ale ja mam Magda na myśli ciebie. Na pewno im nie zawadzałaś, no coś ty! Byłaś ich ukochaną jedynaczką, zawsze tak to widziałam – przekonywałam. – Bzdura, Gośka, byłam na drugim planie. Na pewno. I kiedy wyprowadziłam się z domu, odetchnęli z ulgą. Pomyśl, to trwało tylko dwadzieścia lat w ich przypadku. Odchowali mnie i oddali mężowi, żeby to on się dalej ze mną bujał. Oni swoje zrobili. Pozbyli się ciężaru, jak zostali sami. Już nie musieli się mną krępować. Pewnie bzykali się na stole w kuchni i w przedpokoju przy zakładaniu butów… – Magda! – A co? Gdy się wyprowadziłam, nie mieli jeszcze pięćdziesiątki. Byli młodsi niż my teraz, kochana. Dużo młodsi, nieśmiało ci to przypominam. – Ale to zawsze jakoś nie fair. Mówić o życiu seksualnym naszych starych, nawet myśleć o tym. To ich sprawy, nie… – Gdybyś widziała, jak na siebie patrzyli, nie byłoby to dla ciebie nie fair. Sama byś spłonęła ze wstydu! W mojej rodzinie było zupełnie inaczej Zawsze odnosiłam wrażenie, że rodzice wcale się nie kochają, tylko mnie wychowują przy okazji, rywalizując ze sobą o moją miłość i moje względy. Głupio się z tym czułam, szczególnie gdy urodził się brat, bo on nigdy nie był obiektem ich adoracji i absolutnie nie poszedł w moje ślady. Nie był ani „najładniejszy”, ani „najzdolniejszy”, ani „najgrzeczniejszy”, ani nawet „najbardziej pracowity”. Jak ja. Tak mnie postrzegali, chociaż to nie była prawda. Owszem, dobrze się uczyłam, nie sprawiałam kłopotów wychowawczych, byłam chyba taką typową dziewczynką, dosyć poukładaną i posłuszną. Brat się buntował, zawodził, uciekał z domu i nie chciał się uczyć, więc to ja dzierżyłam koronę tej najukochańszej i najlepszej. Jakże udany owoc związku! Pierwsza nagroda w konkursie na córkę stulecia. Mama chciała mieć mnie po swojej stronie, a ojciec po swojej. Mama w tym przetargu używała waluty wolnomyślicielskiej. Jako nastolatkę częstowała mnie papierosami i od czasu do czasu pozwalała na kieliszek wina. Nie robiła problemów, gdy chciałam iść na imprezę. Kupowała fajne ciuchy, buty albo pożyczała mi własne. Mówiła moim językiem. Pytała o chłopaków tonem „czy już się do ciebie dobierają?”. Ojciec za to próbował zrobić ze mnie trampa, nowoczesną dziewczynę w stylu sportowym. Zabierał pod namiot na biwaki, na żagle, piesze wycieczki w góry, uczył mnie pływać, jeździć na rowerze, potem jazdy samochodem. Ograniczał życie towarzyskie Gdy przyszły czasy prywatek, to albo mi ich zabraniał („tam na pewno będzie alkohol!”, „masz jeszcze na to czas!”), albo wyznaczał godziny niemożliwe do przyjęcia. Była jakaś wściekła zajadłość w tej ich rywalizacji. Kłócili się o moje wyjścia, o kieszonkowe dla mnie, o to, jakie dżinsy mam kupić i czy w ogóle dżinsy. – Ja w twoim wieku nosiłam już wysokie obcasy, o ileż lepiej prezentują się wtedy nogi, cała figura. Pamiętaj, córeczko, buty czynią kobietę. – Chyba zwariowałaś, ona ma dopiero szesnaście lat! Jaka kobieta? Daj jej prawo do chodzenia po drzewach. Mogli się kłócić na ten temat pół dnia. – A skąd te kłótnie się biorą, jak myślisz? – rzucał ojciec, gdy usiłowałam interweniować. – To wszystko przez was! Nieudacznik i ostatnia ćmonda Guzik prawda. W mojej opinii mogli do dzisiaj pokłócić się ciężko o pogodę. Ładna czy brzydka? Dobrze, że pada, czy niedobrze? Brakuje deszczu czy jest go w nadmiarze? I tak dalej, i tak dalej. Krzyczą, miotają się, wreszcie wyzywają od najgorszych. „Bo ty zawsze…”, „bo ty nigdy…”, „przestań już gderać!”, „zamknij się wreszcie!”. Zapewne po dziś dzień stanowię dla ich konfliktów wyjątkowo bujną pożywkę. Taką byłam grzeczną, posłuszną córeczką, inteligentną i pracowitą, tak dobrze się zapowiadałam, tak wspaniałą przyszłość wszystkie gwiazdy mi wróżyły. I co? I dupa! Ciekawe, czyja to wina? No bo nie zrobiłam żadnej zawodowej kariery i nie ułożyłam sobie życia. Nie mam pozycji ani konta w banku, w dodatku nie mam nawet męża ani dzieci! Wszyscy inni to mają, nawet mój brat, którego od dzieciństwa uważali za dziwaka. Szczęśliwe rodziny, lepsze lub gorsze prace, ale jednak. Tylko ja jedna w całej familii i wśród dalszych, i bliższych znajomych tego nie mam. Najgorsze, a właściwie przecież najlepsze, że ja sama wcale nie czuję się z tym źle. Prace zmieniam często, chwilami nie mam jej w ogóle, ale jakoś daję sobie radę. Pieniędzy od starych nie biorę i zresztą wcale mi ich nie proponują. Z głodu nie umieram, mam to, czego mi trzeba A że rozwiodłam się z mężem, to tylko dobrze, i dla niego, i dla mnie. Marek był oczywiście ich ulubieńcem, może nie wyszłam za mąż, by tylko im zrobić przyjemność, ale w pewnej mierze miało to znaczenie. Tego po mnie oczekiwali i to otrzymali: córkę w dobrych męskich rękach. Gdybym w nich pozostała, byłabym teraz bogatą mieszczką w typie Magdy. Elegancko odziana i pachnąca jeździłabym nowym samochodem pomiędzy domem na przedmieściu, a może nawet samym centrum, a Galerią Mokotów albo innym przybytkiem luksusu. Uciekłam już w momencie, gdy perspektywa takiej egzystencji się zarysowała. Nie chciałam tak, nie chciałam życia polegającego na mnożeniu pieniędzy. Kolejni faceci nie dali mi pierścionka ani psa, za to żyłam z nimi pełnią życia. Podróżowałam, rozwijałam się intelektualnie i artystycznie. Wiodłam życie we własnej opinii ekscytujące. I wciąż jeszcze mam na nie szanse. Jestem odważna, ciekawa świata, znam swoje możliwości i ograniczenia. Tylko nie mogę się poddać swoim starym. Pozwolić sobie wmówić, że znalazłam się na godnej ubolewania, straconej pozycji jako nieudacznik i ostatnia ćmonda. To słowo ciągle mi się przypomina. Tak nazywał mnie ojciec, kiedy mi coś nie wychodziło, gdy nie mogłam się nauczyć skakać na główkę do jeziora czy jeździć na rowerze. Albo zdać egzaminu na prawo jazdy, zdawałam kilkakrotnie. W gruncie rzeczy paraliżował mnie, jakże skutecznie, lęk nie przed samym egzaminem, ale przed tym, co od nich usłyszę. I jeszcze ta pogarda. I litość Nawet jako dorosła kobieta, zamężna, w swoim domu, ciągle musiałam być perfekcyjną córką. A nie byłam. I nawet jeśli udało mi się realizować własne wizje, własne scenariusze, to i tak było to okupione ich bólem, łzami i kłótniami wreszcie. Matka zawsze mnie broniła. Ojciec zaś syczał niczym nadepnięty wąż. Pełen najwyższej pogardy. Jest mi strasznie przykro, że tak im to ciągle funduję, że nie są ze mnie zadowoleni i nie mogą się mną pochwalić przed przyjaciółmi ani rodziną. Wyobrażam sobie dumę tamtych rodziców i bezsilność moich. „I co, Gosia znowu sama została? Tak to jest, jak się nie hołubi męża, prawda? A pracuje, biedaczka? Nie? Ależ macie z nią kłopot!”. – Magda, a jak ci się ułożyło z matką po śmierci ojca? Zbliżyłyście się wreszcie do siebie? – zapytałam. – Ma w was taką opokę – w tobie, Pawle, chłopakach… – Coś ty! Wcale nie. Nigdy nie przebolała straty ojca. Nie pogodziła się z jego odejściem. Rzadko nas odwiedza, jeszcze rzadziej zaprasza do siebie, tak jakby mi zazdrościła, że ja wciąż jeszcze mam męża. Nie wiem, może to niesprawiedliwe, ale czasem takie odnoszę wrażenie. – Przecież musi być z ciebie bardzo dumna… – zdziwiłam się. – Nie sądzę – odparła przyjaciółka. – Nigdy nie dała mi tego odczuć! I jak to wszystko zrozumieć? Czytaj także:„Zwierzałam się Jurkowi z rodzinnych ekscesów, a on podle mnie wykorzystał. Oddałam mu serce, a on okradł moich bliskich”„Mam swoje lata, ale w domu córki traktowano mnie jak trzpiotkę. Weszłam w rolę i pod osłoną nocy uciekłam do kochanka”„Przed ołtarzem będę przysięgać Tomkowi wierność, choć wiem, że nie dotrzymam obietnicy. Nie pozwoli na to... jego brat”
Ani ty, ani ja. Ani ty, ani ja- nikt z nas dwojga nie umie. Nie potrafi pokonać takiej siły jak czas. Jest wielu jak my, rozejrzyj się w tłumie. W nich się dzieje to samo co w nas. Choć sądziłeś, żeś los wziął w swe ręce, Los silniejszy od ciebie i mnie. Ani ty, ani ja nie umiemy żyć więcej razem z sobą. choć oddzielnie nam źle.
[:Ani já,ani ty robitz něbudzeme:], [:šedneme do kočár:],[:voziď še budzeme:]. [:Na jednej posteli robyli čo chceli:], [:zrobyli dzeučátko:],[:eště chvapca chceli:]. [:Tomu daj,tomu daj,komu dobre stoji:], [:len temu nedávaj:],[:čo sa teho boji:]. [:Mužu můj, mužu můj, smrdiš mě koninú,:] [:nebudu s tebů spat:],[:pod jednú perinú:]. [:Bolo lubeníčko a nebudze taky:] [:bol to parobeček:],[:nie každý je taky:]. [:Dala sem mu, dala, na talérek bobú:] [:on sa mu postavil:],[:chvála pánu Bohu:]. [:Chodzeli by do nás parobci zaredom:] [:ale už něchodza,ale už něchodza ,bo ja špim zos dzedom:]. [:Bo ja špim při sceně a dzedo na kraju:] [:kedz dachto zadurká,kedz dachto zadurká,ta dzedo stávajú:]. [:Z posteli stávajú na dvůr ucekajú:] [:zo svojú palicú,zo svojú palicú chlapcoch vyháňajú:].
5 I miejmy w nienawiści nasze ciało z jego wadami i grzechami; bo życie cielesne chce diabeł pozbawić nas miłości Jezusa Chrystusa i życia wiecznego, i siebie samego ze wszystkimi zgubić w piekle; 6 bo my z własnej winy jesteśmy cuchnący, nędzni i przeciwni dobru, skłonni i chętni do złego, Pan bowiem tak mówi w Ewangelii: 7 Z
Totus Tuus Maria, DZIEŃ 11 „WPROWADZAM NIEPRZYJAŹŃ MIĘDZY CIEBIE A NIEWIASTĘ, MIĘDZY POTOMSTWO TWOJE, A POTOMSTWO JEJ: ONO ZMIAŻDŻY CI GŁOWĘ, A TY ZMIAŻDŻYSZ MU PIĘTĘ” (Rdz 3,15) Przed rozpoczęciem rozważania: Wycisz swój umysł i swoje serce. Duchowe wyciszenie jest naszą otwartością na łaskę. Modlitwę do Ducha Świętego postaraj się odmówić spokojnie i powoli, wczuwając się sercem w każde ze zdań. Modlitwa do Ducha Świętego Duchu Święty, przyjdź, oświeć mrok umysłu, porusz moje serce, pokaż drogę do Jezusa, pomóż pełnić wolę Ojca, Duchu Święty, przyjdź. Maryjo, któraś najpełniej przyjęła słowo Boże, prowadź mnie. Duchu Święty, przyjdź! Akt zawierzenia rekolekcji świętemu Józefowi Święty Józefie, któremu Dobry Bóg zawierzył opiekę nad Jezusem i Maryją, zawierzam dziś tobie te rekolekcje i proszę cię w imię twojej miłości do Jezusa i Maryi: opiekuj się mną i wszystkimi, którzy te rekolekcje przeżywają, strzeż nas na drodze do Niepokalanego Serca Maryi, wyproś nam u Dobrego Boga łaskę świadomego i głębokiego poświęcenia się Sercu Twojej Umiłowanej Oblubienicy, Maryi, abyśmy oddając się Jej całkowicie, znaleźli się w bezpiecznym schronieniu Jej Niepokalanego Serca, które jest dla nas wielkim darem Ojca, Syna i Ducha Świętego. Amen. ROZWAŻANIE DNIA: Od samego początku Bóg zapowiada zwycięstwo Maryi oraz Jej potomstwa nad wszelkim złem. Kiedy Maryja wypowiada w Fatimie słowa: Na koniec Moje Niepokalane Serce zwycięży – nie mówi nic nowego: Bóg już to powiedział w Księdze Rodzaju. Ogłaszając dogmat o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny, Kościół uznał objawione w Maryi zwycięstwo Boga nad grzechem za prawdę wiary. Niepokalane Poczęcie to pierwsze wielkie zwycięstwo Boga przez Maryję – które jest CZYSTĄ ŁASKĄ I TYLKO ŁASKĄ. Objawia nam ono ważną prawdę: w tym, kim jest Maryja – WSZYSTKO JEST ŁASKĄ. Z całą mocą zostało nam to objawione w Lourdes, kiedy Maryja powiedziała: „JESTEM NIEPOKALANYM POCZĘCIEM”, co znaczy: „Jestem Niepokalaną Łaską, jestem Czystym Działaniem Boga”. To, kim Maryja jest oraz kim jest dla nas – JEST CZYSTĄ ŁASKĄ, NIEPOKALANYM DAREM BOGA. Wielka walka Słowo z Księgi Rodzaju nie tylko zapowiada zwycięstwo. To słowo OBJAWIA WALKĘ. Całkowite zwycięstwo Maryi nad szatanem dokonało się w Jezusie, który nas odkupił na krzyżu. Całkowite zwycięstwo Maryi nad szatanem dokonuje się w każdym, kto poświęca się Jej Niepokalanemu Sercu. „Wchodząc” do Serca Maryi, stajesz się dziedzicem obietnicy Jej zwycięstwa. Jednocześnie wchodzisz w sam środek WIELKIEJ WALKI. TOTUS TUUS! TOTA TUA![1] – to zawołanie potomstwa Niewiasty, które ma zapewnione zwycięstwo. LEKTURA DUCHOWA 1. Z TRAKTATU ŚW. LUDWIKA MARII GRIGNION DE MONTFORT Na koniec Maryja musi być groźna jak zbrojne zastępy, straszna jak wojsko gotowe do boju przeciw szatanowi i jego wspólnikom, głównie w owych czasach ostatnich, gdyż szatan, wiedząc dobrze, że mało, o wiele mniej niż kiedykolwiek pozostaje czasu, by gubić dusze, będzie codziennie podwajać swe wysiłki i zakusy. Wznieci więc on okrutne prześladowanie i pocznie zastawiać straszne zasadzki na wierne sługi i na prawdziwe dzieci Maryi, które mu o wiele trudniej pokonać niż innych. […] Do tych właśnie ostatnich i okrutnych prześladowań szatana, co wzmagać się będą z dnia na dzień aż do przyjścia Antychrysta, odnosi się głównie owa pierwsza i sławna przepowiednia i owo przekleństwo, które Bóg rzucił na węża w raju ziemskim. Warto je tu wytłumaczyć na chwałę Najświętszej Dziewicy, dla zbawienia Jej dzieci i ku zawstydzeniu szatana. „Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a Niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo Jej. Ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę”. […] Tylko jeden raz położył Bóg nieprzyjaźń, ale nieprzyjaźń nieprzejednaną, która trwać będzie do końca świata i wzmagać się nieustannie: to nieprzyjaźń między Maryją, czcigodną Matką Bożą, a szatanem, między dziećmi i sługami Najświętszej Dziewicy a dziećmi i wspólnikami Lucyfera. Maryja, Najświętsza Matka Boża, jest największą nieprzyjaciółką, jaką Bóg przeciwstawił szatanowi. Już w raju ziemskim Bóg tchnął w Nią, choć wtedy istniała tylko w myśli Bożej, tyle nienawiści do tego przeklętego nieprzyjaciela Bożego, dał Jej tyle zręczności do ujawnienia złośliwości tego starodawnego węża, tyle siły do zwyciężenia, zdeptania i zmiażdżenia tego pysznego bezbożnika, że on nie tylko lęka się Jej więcej niż wszystkich aniołów i ludzi, ale poniekąd więcej niż samego Boga. Nie znaczy to, jakoby gniew, nienawiść i potęga u Boga nie były nieskończenie większe niż u Najświętszej Maryi Panny, gdyż doskonałości Maryi są przecież ograniczone. Raczej tłumaczy się to tym, że po pierwsze: szatan w swej pysze cierpi nieskończenie bardziej, iż zwycięża go i gromi nikła, pokorna służebnica Pańska, której pokora upokarza go bardziej niż potęga Boża; po drugie: Bóg dał Maryi tak wielką władzę nad szatanami, że – jak często sami zmuszeni byli wyznać ustami opętanych – więcej boją się jednego za jakąś duszą Jej westchnienia niż modlitw wszystkich świętych; więcej boją się jednej Jej groźby niż wszelkich innych mąk. […] Co Lucyfer stracił przez pychę, Maryja odzyskała przez pokorę. Co Ewa zgubiła i zaprzepaściła przez nieposłuszeństwo, Maryja uratowała przez posłuszeństwo. Słuchając węża, Ewa zatraciła siebie wraz ze wszystkimi swymi dziećmi i wydała je w ręce szatana. Maryja przez swą doskonałą wierność Bogu ocaliła siebie i wszystkie swoje dzieci i poświęciła je Majestatowi Bożemu. […] Bóg wprowadził nie tylko nieprzyjaźń, lecz nieprzyjaźnie, bo nie tylko pomiędzy Maryją i szatanem, ale i pomiędzy potomstwem Najświętszej Dziewicy a potomstwem szatana. Znaczy to, że Bóg wprowadził nieprzyjaźń, odrazę i skrytą nienawiść między prawdziwymi dziećmi i sługami Najświętszej Dziewicy a dziećmi i niewolnikami szatana. Nie kochają się oni wzajemnie i żadnej nie ma między nimi wewnętrznej łączności. Dzieci Beliala, niewolnicy szatana, miłośnicy świata – bo to na jedno wychodzi – prześladowali dotąd i w przyszłości bardziej niż kiedykolwiek prześladować będą wszystkich, co należą do Najświętszej Dziewicy, jak niegdyś Kain prześladował brata swego Abla, a Ezaw brata swego Jakuba. Wyobrażają oni odrzuconych i wybranych. Jednakże pokorna Maryja zawsze odnosić będzie nad pysznym szatanem zwycięstwa i tak świetne triumfy, że zetrze jego głowę, siedlisko pychy. Po wsze czasy Maryja odsłoni jego wężową złośliwość, odkryje piekielne jego zamysły, unicestwi jego diabelskie zamiary, a osłaniać będzie przed jego okrutnymi pazurami swe wierne sługi do końca wieków. Jednak władza Maryi nad wszystkimi diabłami zabłyśnie w czasach ostatecznych, kiedy to szatan czyhać będzie na Jej piętę, to znaczy: na wierne Jej dzieci i pokorne Jej sługi, które Ona do walki z nim wzbudzi. W oczach świata będą oni mali i biedni, poniżeni, prześladowani i uciskani, podobnie jak pięta w stosunku do reszty członków ciała. Lecz w zamian za to będą bogaci w łaski Boże, których im Maryja obficie udzieli; będą wielcy i możni przed Bogiem; w świętości zostaną wyniesieni ponad wszelkie stworzenie przez swą gorącą żarliwość, a Bóg tak potężnie podtrzymywać ich będzie swoją mocą, że wraz z Maryją głęboką swą pokorą miażdżyć będą głowę diabła i staną się sprawcami triumfu Jezusa Chrystusa (Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny, nr 50–54). 2. Z książki Mój ideał – Jezus, Syn Maryi: Moje posłannictwo i twoje posłannictwo Maryja: 1. Synu mój, nakłoń ucha do tego, co ci powiem, i staraj się dobrze zrozumieć. Mam do objawienia ci tajemnicę, która nas oboje obchodzi. 2. Oznajmiając mi, że Syn Boży chce się narodzić ze mnie, Archanioł Gabriel oznajmił mi także, że Syn ten Boży, zostawszy moim Synem, nazywał się będzie Jezus, czyli Zbawiciel; zrozumiałam więc, że ten Zbawiciel chce mi dać udział w swoim dziele odkupienia. Zgodziłam się. Od tej chwili aż do ostatniego tchnienia Jezusa pracowałam z Nim dla odkupienia ludzi: dostarczając istoty Ofiary i wychowując Ją dla tej ofiary, łącząc błagania moje i cierpienia z Jego błaganiami i cierpieniami, moją wolę z Jego wolą i ofiarując Syna mego Ojcu Niebieskiemu na największe poświęcenie. Jezus był Odkupicielem. Ja zostałam Współodkupicielką. 3. Otóż – pomnij to dobrze – powołania i dary Boże nie mogą być cofnięte. Aż do skończenia wieków muszę Synowi memu dawać pomoc, którą Mu dawałam w Nazarecie i na Kalwarii. Tak jak dałam Jezusa całemu światu w dniu Wcielenia, tak Go muszę dawać przez całe wieki każdemu człowiekowi w szczególności. Będąc wspólniczką Jezusa w dziele Odkupienia, muszę wspólniczką Jego zostać w zastosowywaniu Odkupienia do każdej poszczególnej duszy. Odkupienie bowiem nie jest skończone. Łaska zbawienia, wysłużona dla wszystkich na Kalwarii, musi być jeszcze zastosowana do każdego człowieka na świat przychodzącego. Oto moje posłannictwo aż do końca świata. Tak jak kiedyś pracowałam z Jezusem dla ogólnego odkupienia ludzi, tak teraz muszę z Jezusem pracować nad nawracaniem ich i uświęcaniem. 4. I czyż mogłoby być inaczej? Zostając Matką Jezusa, zostałam Matką wszystkich, którzy powinni być braćmi Jego. Czyż nie muszę jako prawdziwa Matka czuwać nad życiem i zbawieniem tych, których porodziłam? 5. Jak widzisz, Bóg w dniu wejścia mojego do Nieba powierzył mi posłannictwo apostolskie. Jest to posłannictwo apostolskie powszechne, takie też było moje współdziałanie w dziele Odkupienia i takie jest jeszcze moje macierzyństwo duchowe. 6. Jestem Królową Apostołów. Jestem nią nie tylko dlatego, że z macierzyńską miłością czuwałam nad pierwszymi apostołami, nie tylko dlatego, że ich następcom wyjednywam obfitość owocu ich pracy i że beze mnie nie mogliby nic dobrego dla dusz uczynić, ale dlatego, że apostolstwo ich jest tylko ograniczoną cząstką apostolstwa powszechnego, które mnie najpierw powierzone zostało. 7. To apostolstwo jest walką. Muszę każdą duszę wydrzeć szatanowi, aby ją przyprowadzić Jezusowi i Ojcu. Kiedy uwodziciel pokonał naszych pierwszych rodziców, Bóg przepowiedział mu klęskę: „Położę nieprzyjaźń między tobą i Niewiastą, między nasieniem twoim a nasieniem Jej. Ono zetrze głowę twoją” (Rdz 3, 14-15). Starłam jego głowę już w chwili Niepokalanego Poczęcia swego. To zwycięstwo jednak było tylko początkiem całego nieskończonego szeregu zwycięstw. Muszę mu głowę ścierać aż do skończenia wieków. Jestem jego przeciwnikiem nieprzejednanym, straszniejszym od wojska całego, ustawionego w szyku bojowym. 8. W walce o dusze zadawałam mu klęski od samych początków Kościoła Świętego. Zniszczyłam wszystkie herezje na świecie całym i niezliczonych grzeszników wprowadziłam na drogę zbawienia. Bóg chciał, żeby działalność moja zwycięska ujawniała się coraz mocniej w pochodzie wieków, i chce, żeby zabłysła dzisiaj z świetnością i siłą dotąd nie znaną. 9. Wydaje się, jakoby szatan zwyciężył na świecie. Nie bój się: właśnie z powodu wzrastającej jego potęgi Bóg chce, żebym ukazała się jawniej dla starcia jego głowy. Czeka mnie ogromne zwycięstwo. Królestwo moje musi się rozszerzyć na całym świecie po to, żeby Królestwo Syna mego przyjść mogło w większej pełni. Czyś nie spostrzegł, że od chwili ogłoszenia mego Niepokalanego Poczęcia, tajemnicy mego pierwszego zwycięstwa nad piekłem, Jezus znacznie lepiej jest poznawany i kochany, i że ludzie o wiele lepiej Mu służą? Czyś nie zauważył, że osoba jego, Jego Eucharystia, Najświętsze Serce Jego, królewska Jego godność otoczone są kultem tak gorącym i pełnym oddania, jakiego nie widziano już od wielu wieków? A królestwu Jego nie będzie końca, jak zwiastował mi Archanioł Gabriel. Ale teraz, jak i wówczas, ja mam dać światu Króla. Ostatnia epoka Kościoła Św. będzie w całym znaczeniu moją epoką. Ukażą się cuda, zdziałane przeze mnie i dla mnie. Świat ujrzy szatana, zmiażdżonego piętą Niewiasty, tak jak jeszcze nigdy zmiażdżony nie był. Świat ujrzy Kościół Św. tak płodny, potężny i zdobywczy, jak nigdy nie był dotąd. Świat ujrzy Jezusa, królującego nad coraz większymi tłumami, i ci nawet, którzy Go z zaciekłością zwalczali, Panem Go swoim uznają i hołd Mu złożą. 10. To jest mój udział w tajemnicy, którą chciałam objawić[2]. 3. Z DZIENNIKÓW ALICJI LENCZEWSKIEJ: [Jezus:[ Trudny czas nastał – Moje dziecko – ale jednocześnie piękny czas szczególnych łask Moich i czułej miłości. Miłość Moja walczy o każde dziecko ludzkie. Walczy i krwawi wobec niewdzięczności i zatwardziałości dzieci Moich. O, żebyś wiedziała, jak wielki bój się toczy, jak zacięta walka o każde serce ludzkie… Nie myśl o sobie, o takich czy innych odczuciach twoich. One nieważne wobec ogromu zagrożenia piekłem zalewającym świat. Promienie Mojej miłości nie mogą dotrzeć na ziemię, jeśli nie ma serc, które są bramą łączącą niebo z ziemią. Przez ludzkie serca ratuję i zbawiam inne serca zranione śmiertelnie. Nie myśl o sobie, dziecko Moje – myśl o Mojej Krwi i braciach twoich. O radości zwycięstwa i o pokoju nieba, które nadchodzi poprzez ciemność obecnego czasu. Módl się i błogosław zwłaszcza te dzieci Moje, które konają w szponach zła, aby dotarło do nich Światło ocalenia (Słowo pouczenia, nr 424). Jezus: Niepokalane Serce Mojej Matki zwycięży [podkr. Ona jest Matką Kościoła, który zawsze jest święty niezależnie od grzechów i zdrady wielu dzieci Kościoła. Świętością Kościoła Ja jestem, Moi apostołowie, oddani słudzy Moi, którzy w ofierze męczeństwa są fundamentem i murem, i sklepieniem Świątyni Mojej. W niej jestem żywy i prawdziwy i w niej przez sługi Moje karmię dzieci Moje, przywracam życie i prowadzę do domu Ojca. Cierpi Mój Kościół, jak Ja cierpiałem, poraniony jest i krwawi, jak Ja poraniony byłem i jak drogę na Golgotę znaczyłem Krwią Moją. I opluwany jest, i bezczeszczony, jak oplute i sponiewierane było Ciało Moje. I słania się, i upada, jak Ja pod brzemieniem krzyża, bo też niesie krzyż dzieci Moich poprzez lata i epoki. I podnosi się, i idzie ku zmartwychwstaniu przez golgotę i ukrzyżowanie jakże wielu świętych. Ale bramy piekielne go nie przemogą, bo mądrość i moc Ducha Bożego go prowadzi sercem i umysłem namiestnika Mojego na ziemi i wiernych jego współpracowników. I nadchodzi świt i wiosna Świętego Kościoła, choć jest antykościół i jego założyciel antychryst. […] Będzie dane oczyszczenie, które wydobędzie na światło Bożej Prawdy kłamstwa synów ciemności i każdy człowiek według własnej woli, w obliczu tej Prawdy będzie musiał wybrać królestwo Mojego Ojca albo oddanie siebie na wieczność ojcu kłamstwa. […] Maryja jest Tą, przez którą idzie odrodzenie Kościoła Mojego, by zajaśniał pełnym blaskiem Bożej świętości [podkr. Czas obecny wymaga od dzieci Prawdy heroicznej, wiary, nadziei i miłości. Trzeba rozpoznawać znaki czasu w świetle modlitwy i Słowa Bożego i wypełniać wezwania Mojej Matki i wezwania Mojego umiłowanego sługi Jana Pawła II, i modlić się, i pokutować [podkr. w intencji ocalenia zagubionych dzieci Moich (Słowo pouczenia, nr 432). Jezus: W tych ciemnościach, jakie za przyzwoleniem ludzi coraz bardziej spowijają świat, jedynym światłem jest heroiczna wiara i wierność Mojej nauce oraz powierzenie się opiece Mojej Matki, która zmiażdży głowę węża [podkr. pouczenia, nr 308). ŚWIATŁO: FATIMA oraz św. Jan Paweł II W 1976 roku pewien kardynał podczas wystąpienia w Stanach Zjednoczonych wypowiedział bardzo mocne i prorocze słowa: Stoimy dziś w obliczu największej konfrontacji, jaką kiedykolwiek przeżyła ludzkość. Nie przypuszczam, by szerokie kręgi społeczeństwa amerykańskiego ani najszersze kręgi wspólnot chrześcijańskich zdawały sobie z tego w pełni sprawę. Stoimy w obliczu ostatecznej konfrontacji między Kościołem a anty-Kościołem, Ewangelią a jej zaprzeczeniem. Ta konfrontacja została wpisana w plany Boskiej Opatrzności. To czas próby, w który musi wejść cały Kościół, a polski w szczególności. Jest to próba nie tylko naszego narodu i Kościoła. Jest to w pewnym sensie test na dwutysiącletnią kulturę i cywilizację chrześcijańską ze wszystkimi jej konsekwencjami: ludzką godnością, prawami osoby, prawami społeczeństw i narodów. Tym kardynałem był KAROL WOJTYŁA. Nie mógł się wtedy spodziewać, że dwa lata później zostanie papieżem, a pięć lat później przekona się w bardzo konkretny i bolesny sposób, jak poważna jest walka, którą sam zapowiedział. ZNAK, KTÓRY ZAPOWIADA OCALENIE Był 13 maja 1981 roku. Dzień wspomnienia Matki Bożej Fatimskiej, która 64 lata wcześniej po raz pierwszy ukazała się trojgu pastuszkom z Fatimy. Tego dnia na Placu świętego Piotra miał miejsce zamach na życie papieża Jana Pawła II. Papież powinien zginąć. Po ludzku – nie miał szans na przeżycie. Zamachu dokonał zawodowy zabójca – najbardziej wyrachowana z możliwych postaci ludzkiego zła. Z bliskiej odległości w stronę papieża wystrzelone zostały dwa pociski. Choć miały być wystrzelone trzy… Jak ustalili śledczy, chwilę wcześniej Ali Agca celował w głowę papieża. Jan Paweł II schylił się wtedy do małej dziewczynki Sary Bartoli i wziął ją na ręce. Zamachowiec opóźnił oddanie strzału prawdopodobnie dlatego, że dziewczynka, którą papież trzymał na rękach, lekko przysłoniła go, co uniemożliwiło zamachowcowi dokładne wycelowanie. W Bożym planie ocalenia główną rolę po raz kolejny odgrywa DZIECKO. Dwie kule wystrzelone w Jana Pawła II powinny go zabić. Jeden z wybitnych lekarzy zajmujących się papieżem po zamachu – profesor Crucitti, powiedział: Zauważyłem coś niewiarygodnego. Kula zdawała się biec zygzakiem przez żołądek, omijając witalne organy. Ominęła również aortę. Jeśli by ją przebiła, Ojciec Święty wykrwawiłby się przed dotarciem do szpitala. Ominęła też kręgosłup. Wyglądało to tak, jakby kula była przez kogoś prowadzona tak, by nie spowodowała nieodwracalnych zniszczeń. Ten cud Jan Paweł II przypisywał opiece Matki Bożej Fatimskiej, której był całkowicie oddany. Papież powtarzał:Jedna ręka strzelała, a inna kierowała kulę. Jako znak i symbol potężnej opieki Maryi – nabój wystrzelony w papieża został umieszczony w koronie Matki Bożej z Fatimy. Ali Agca nie mógł pojąć tego, co się stało, dlatego gdy papież odwiedził go w więzieniu, zamachowiec pytał: Jak to się stało, że Ojciec Święty ocalał? Ja wiem, że dobrze celowałem. Wiem, że strzał był zabójczy, śmiertelny… a pomimo to nie zabił. Dlaczego? Co to jest, co wszyscy powtarzają: „Fatima”? Kilka miesięcy po zamachu Jan Paweł powiedział: Zjednoczony z Chrystusem Kapłanem-Ofiarą, składam moje cierpienia w ofierze za Kościół i świat. Tobie, Maryjo, powtarzam: Totus tuus ego sum[3]. Jaka jest wymowa tego znaku, którym był zamach na papieża Jana Pawła II? Po pierwsze pokazuje on, że Bóg rzeczywiście panuje nad złem, które wbrew swej woli służy planom Bożej Opatrzności. Akt nienawiści, który był kwintesencją odrzucenia Boga i wyparcia się Go, dzięki interwencji Matki Bożej stał się widzialnym znakiem mocy Niepokalanego Serca Maryi. Akt, który był w intencjach swych przerażająco bezbożny, nie tylko okazał się bezskuteczny, ale doprowadził też papieża do aktu poświęcenia ludzkości Matce Bożej, który zmienił oblicze ziemi, zapoczątkowując niezwykłe przemiany w Europie i na świecie. Po drugie znak ten wskazuje na Niewiastę, u boku której mamy toczyć walkę z przeciwnikiem zbawienia. Tak to rozumiał sam Jan Paweł II, który stwierdził wyraźnie: Znaki czasu przemawiają za tym, że znajdujemy się w orbicie wielkiego zmagania pomiędzy dobrem a złem, pomiędzy potwierdzeniem a zaprzeczeniem Boga, Jego obecności w świecie oraz zbawienia, które w Nim ma swój początek i kres (?). Znaki te wskazują na Niewiastę, wespół, z którą winniśmy zejść nad tę krawędź czasu, jaką wytycza kończące się stulecie i tysiąclecie. Właśnie z Nią powinniśmy stawić czoła tym zmaganiom, których nasz czas jest pełen. Po trzecie – jako wezwanie do poświęcenia świata Niepokalanemu Sercu Maryi Święty Jan Paweł II odczytał ten znak zamachu na swoje życie jako naglące wezwanie do wypełnienia prośby Maryi, wzywającej do poświęcenie świata Jej Niepokalanemu Sercu. Dlatego też w liście do biskupa Fatimy Jan Paweł II napisał prorocze słowa: „ZANIM ZMROK ZAPADNIE NAD NASZĄ HISTORIĄ, BÓG ODRZUCONY I ODEPCHNIĘTY PRZEZ CZŁOWIEKA, PRZYGOTOWUJE MU SCHRONIENIE. TAK, JAK UCZYNIŁ NA KALWARII, TAK I TERAZ ZAWIERZA LUDZKOŚĆ MARYI, SWOJEJ I NASZEJ MATCE”. WEZWANIE DNIA: Rozważ dziś w sposób szczególny te słowa Pana Jezusa: „Niepokalane Serce Mojej Matki zwycięży”. Wyobraź sobie Jezusa wypowiadającego te słowa do ciebie. Zobacz, z jaką mocą i spokojem to czyni. Zaczerpnij od Jezusa mocy i spokoju, płynących z całkowitego zaufania Maryi, której udzielona została obietnica całkowitego zwycięstwa. „Niepokalane Serce Mojej Matki zwycięży” – zachowaj te słowa w swoim sercu. Nie pozwól ich sobie wyrwać. Nawet jeśli nad światem zapadnie zmrok, który wprowadzi nas w doświadczenie ciemności – te słowa będą naszym światłem i nadzieją, która nas ocali. ŚWIATŁO SŁOWA: „Kto ma uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów. Zwycięzcy dam manny ukrytej i dam mu biały kamyk, a na kamyku wypisane imię nowe, którego nikt nie zna oprócz tego, kto [je] otrzymuje” (Ap 2,17) MAŁY WIECZERNIK MODLITWY: Słowo Boże mówi, że w chwili swojej największej walki Jezus „jeszcze usilniej się modlił” (Łk 22,44). Zwycięstwo rodzi się w modlitwie. Znajdź dziś 5–15 minut na modlitwę osobistą w ciszy. Módl się tak, jak cię poprowadzi twoje serce. Możesz trwać w ciszy. Możesz rozmawiać z Jezusem, zadając konkretne pytania. Możesz zaprosić Maryję i modlić się w Jej obecności. Czas osobistej modlitwy to najważniejszy czas tych rekolekcji. NA KONIEC: „ZABIERZ SŁOWO!” Wybierz z tego dnia jedno zdanie, myśl lub słowo, które najbardziej cię dotknęło, i rozważaj je w swoim sercu nieustannie aż do następnej medytacji. Czyń tak jak Maryja, która „zachowywała te sprawy w swoim sercu i rozważała je”. DZIĘKCZYNIENIE: Podziękuj Panu Bogu, odmawiając trzykrotnie modlitwę: CHWAŁA OJCU I SYNOWI I DUCHOWI ŚWIĘTEMU, JAK BYŁA NA POCZĄTKU TERAZ I ZAWSZE I NA WIEKI WIEKÓW, AMEN. [1] „CAŁY TWÓJ! CAŁA TWOJA!” – zawołanie św. Ludwika de Montfort, które stało się życiowym, kapłańskim, biskupim oraz papieskim mottem św. Jana Pawła II. [2] Druga część tego tekstu, zaczynająca się od słów: „A oto twój udział…”, znajduje się w lekturze duchowej na 33 dzień rekolekcji. [3] Totus tuus ego sum (łac.) – Cały jestem twój.
cRZ4.
  • fh17e6q6tt.pages.dev/54
  • fh17e6q6tt.pages.dev/29
  • fh17e6q6tt.pages.dev/79
  • fh17e6q6tt.pages.dev/85
  • fh17e6q6tt.pages.dev/54
  • fh17e6q6tt.pages.dev/62
  • fh17e6q6tt.pages.dev/13
  • fh17e6q6tt.pages.dev/58
  • ani ty ani ja ani nawet cały świat tekst